Spokój mieszkańców niewielkiej gminy Solina w Bieszczadach od pewnego czasu pozostaje zakłócony. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest 3 – letnia niedźwiedzica, która po raz pierwszy trafiła do solińskiej gminy na początku tego roku. Została wtedy odłowiona i wywieziona w głąb Bieszczad, a tym samym wydawało się, że problem został rozwiązany. Młoda niedźwiedzica nie dała jednak za wygraną i jeszcze w czerwcu ponownie wróciła do gminy Solina, gdzie na jednej z prywatnych posesji zabiła kilkanaście kur.

Mieszkańcy boją się o swoje życie.

Niedźwiedzica była odławiana już dwukrotnie, pierwszy raz w marcu, a drugi – w czerwcu. Wtedy też zadecydowano o tym, by zwierzęciu założyć specjalną obrożę telemetryczną, która jest lokalizatorem GPS umożliwiającym śledzenie aktywności i wędrówki danego zwierzęcia. Wszystkie te próby spełzły jednak na niczym, a i sama niedźwiedzica nie odczuwa większego strachu przed ludźmi. W czerwcu pojawiła się ona także w miejscowości Bukowiec, gdzie zawędrowała pod jedno z tamtejszych przedszkoli.

Zaatakowała psa.

W połowie sierpnia niedźwiedzica ponownie pojawiła się w gminie Solina, tym razem doszło do niezwykle niebezpiecznego zdarzenia. W środku nocy wtargnęła ona na jedną z prywatnych posesji, na której to stróżował owczarek niemiecki. Niedźwiedzica zaatakowała psa i poważnie go raniła – zwierzę wymagało pilnej pomocy weterynaryjnej i założenia kilkudziesięciu szwów. Mieszkańcy coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo, a odpowiedzialność zrzucają na wójta gminy. Ten jednak rozkłada ręce, gdyż wszystkie dotychczasowe starania spełzły na niczym. Jak mówi sam wójt – jedyną opcją jest odłowienie niedźwiedzicy i umieszczenie jej w ogrodzie zoologicznym, gdyż jasne jest, że zwierzę nie jest już w stanie dostosować się do życia w leśnych warunkach.